Jako że korzystanie z telefonu stało się już nie tylko koniecznością, ale także uzależnieniem, jesteśmy łatwym marketingowym łupem. Jednym z liderów wykorzystujących ludzkie potrzeby i, niestety, ułomności jest Facebook. Jego reklamy, co niejednokrotnie nas dziwi, zdają się być doskonale dopasowane do naszych potrzeb. Czy to możliwe, aby Facebook nas podsłuchiwał?
Przez lata narosło wiele mitów na ten temat. Niejeden specjalista zapewni nas, że Facebook podsłuchuje swoich użytkowników, dzięki czemu ma dużo większą łatwość w dostosowaniu dla nas odpowiednich produktów, ponieważ to my sami „mówimy” mu podczas konwersacji z naszymi znajomymi czy też współmałżonkami lub dziećmi, czego potrzebujemy. Pochłonięci rozmową, często pod presją okoliczności i czasu, jesteśmy wylewni do tego stopnia, że postronny „słuchacz” bez trudu określi nasze osobiste priorytety marketingowe.
Czy jednak wciskająca się bezlitośnie na ekran naszych smartfonów i komputerów reklama jest efektem tak prymitywnej metody inwigilacji człowieka jak podsłuchiwanie? Rozwiązanie Facebooka jest genialne w swojej prostocie, ale coraz bardziej przypomina orwellowski świat. Czy to możliwe, aby gigant z USA naraził się na miliardowe pozwy kosztem zysków z reklamy? Czy możliwe, aby informacje, którymi dzielimy się w social mediach, były dla niego niewystarczające? Na te pytania w swoim podcaście Reply All odpowiedzi poszukiwał w zeszłym tygodniu PJ Vogt.
I run ads product at Facebook. We don’t – and have never – used your microphone for ads. Just not true.
— Rob Goldman (@robjective) 26 października 2017
W sukurs przyszła mu szybka reakcja najbardziej zainteresowanych: Robin Goldman, wiceprezes Facebooka ds. reklamy, zaprzeczył na Twitterze, aby jego firma stosowała podobne techniki w pozyskiwaniu informacji. Co więcej, wielokrotnie indagowany na tę okoliczność przyznał, że podobnie sprawa ma się z Instagramem, który również nie podsłuchuje swoich użytkowników.
Yes.
— Rob Goldman (@robjective) 27 października 2017
Czy stanowisko przedstawiciela Facebooka może zakończyć dyskusję na ten temat? Wątpię. Komentarze na Twitterze wskazują dobitnie, że ów problem będzie urastał nie tylko do okazjonalnie wyrażanych obaw. W końcu chodzi o sferę prywatności człowieka, o którą coraz trudniej w świecie cybernetycznych sieci. Raz uwikłani nigdy już nie będziemy anonimowi, a to i owo chcielibyśmy jednak przed światem skrywać, np. jakie czworonogi zawładnęły naszym sercem i co jest podstawą ich posiłków;).
Zobaczcie sami:
Co Wy sądzicie na ten temat?